Aye, AI, captain!

Autonomiczny okręt Mayflower przepłynął niedawno Atlantyk i udowodnił, że sztuczna inteligencja jest gotowa do wdrożenia w transporcie wodnym.
Czekasz na autonomiczne samochody, sterowane przez sztuczną inteligencją? Może okazać się, że o wiele szybciej spotkasz takie rozwiązania na… wodzie. Szacuje się, że przemysł morski wyda w tym roku na rozwój AI blisko miliard dolarów – wynika z najnowszego raportu opublikowanego przez towarzystwo Lloyd’s Register we współpracy z firmą Thetius. Eksperci oczekują, że w ciągu najbliższych pięciu lat liczba ta wzrośnie prawie trzykrotnie, osiągając wartość 2,71 mld USD, co oznacza średnioroczny wzrost na poziomie 23 proc.

W czerwcu tego roku statek Mayflower po przepłynięciu 4400 kilometrów dotarł do wybrzeży Nowej Szkocji w Kanadzie, kończąc swoją długą podróż przez Atlantyk. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że na pokładzie zabrakło chociażby jednej osoby – nawet kapitana. Za losy statku odpowiadała wyłącznie sztuczna inteligencja. Oczywiście, nie obyło się bez kilku problemów technicznych, ale udany w ostatecznym rozrachunku rejs to już kolejny dowód na to, że przyszłością transportu wodnego jest autonomia. Z czego wynika tak duże zainteresowanie autonomią i sztuczną inteligencją w tym sektorze?
Wdrożenie sztucznej inteligencji w transporcie wodnym sprawi, że powtórka z Costa Concordia już się nie wydarzy. Nasze podróże po morzach i oceanach staną się bezpieczniejsze, szybsze, a dzięki optymalizacji trasy pod kątem zużycia paliwa – również wydajniejsze energetycznie. Jednocześnie możemy liczyć na to, że każdy rejs pozostawi po sobie mniejszy ślad węglowy. Technologia pomoże nam nie tylko zoptymalizować cały proces podróży, ale także obniży koszty związane z załogą, której liczebność na pokładzie zostanie ograniczona. Część personelu z pewnością zostanie przeniesiona na brzeg, gdzie będzie zdalnie nadzorować i wspierać statek podczas rejsu.
Zdalne dokowanie
Mayflower to nie jedyny autonomiczny projekt, który wykorzystuje sztuczną inteligencję do sprawnego transportu. Technologie opracowane przez ABB pozwoliły holownikowi portowemu Maju 510 stać się pierwszą jednostką na świecie, która otrzymała Autonomous and Remote-Control Navigation Notation od towarzystwa klasyfikacyjnego ABS oraz pierwszą jednostką pływającą pod banderą Singapuru, która otrzymała Smart (Autonomous) Notation od Urzędu Morskiego Singapuru (MPA).

Mayflower operował na wodach Oceanu Atlantyckiego, gdzie ciężko mówić o zatłoczeniu, więc czynności operacyjne były o wiele mniej wymagające. Co więcej, na drodze statku z punktu A do B, najtrudniejsze odcinki to manewry portowe. Zgodnie z oficjalnymi danymi, port Halifax, w którym zacumowała jednostka, rocznie obsługuje 1500 statków. To mniej niż marina w Singapurze przyjmuje w tydzień, gdzie niedawno ABB testowało technologię pozwalającą na zdalne dokowanie okrętu. Pierwsze testy okazały się wielkim sukcesem, mimo że mamy do czynienia z jednym z najbardziej zatłoczonych portów na świecie. Dane zebrane dzięki tego typu próbom posłużą w niedalekiej przyszłości do zaprogramowania automatycznych reakcji statku na powtarzalne sytuacje lub wykryte zagrożenia, co jest pierwszym etapem na drodze do realnej autonomiczności.
Przemysł morski przechodzi głęboką transformację, która postępuje szybciej, niż jeszcze kilka lat temu wieszczyli eksperci. Pomimo obaw podobnych do tych, które stoją przed producentami autonomicznych pojazdów na lądzie, w tym pytań o wpływ automatyzacji na pracę, reaktywność i etykę, autonomiczne statki mogą przynieść olbrzymie korzyści w zakresie wydajności i bezpieczeństwa. A biorąc pod uwagę, że technologa, jaką dysponujemy, już jest wystarczająca do rozwoju zdalnej i autonomicznej żeglugi, ciężko będzie powstrzymać tę rewolucję.