Przyszłość transportu: zmierzch tradycyjnego silnika

Pięć obszarów, pięciu ekspertów – pięć wywiadów na temat przyszłości przed Europejskim Kongresem Gospodarczym.
Za pięć tygodni, na Europejskim Kongresie Gospodarczym w Katowicach, rozpocznie się dyskusja o trendach, problemach i przyszłości. ABB również zabiera głos w debacie, prowadząc ją wokół hasła „The future of…” i skupiając się na pięciu kluczowych obszarach: transporcie, pracy, energii, miastach i przemyśle. Do rozmowy zapraszamy ekspertów, którzy uchylają rąbka tego, co będzie można usłyszeć podczas kongresu.
Główny kierunek rozwoju transportu indywidualnego i zbiorowego dyktuje elektromobilność. O tym, jak szybko postępuje elektryfikacja transportu, czy obok niej jest miejsce dla technologii autonomicznych i jaka będzie rola kolei, rozmawiamy z Marcinem Korolcem*.
Marcin Korolec podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w 2018 roku. Fot. PTWP
W ciągu ostatnich lat mieliśmy do czynienia z ogromną dynamiką rozwój transportu i szeroko rozumianej mobilności. Co Pana zdaniem miało na to największy wpływ?
Na pewno skandal związany z fałszowaniem raportów, dotyczących emisji silników spalinowych, szczególnie diesla. Kolejne przełomowe momenty to przyjęcie porozumienia paryskiego z 2015 r. i wyznaczenie celów ochrony klimatu. Równolegle obserwujemy ogromny postęp technologiczny, szczególnie w odniesieniu do rozwoju baterii. Przełomowy był też 2016 r., w którym Tesla sprzedała ponad pół miliona samochodów elektrycznych, a wtedy na rynku w ogóle ich nie było. Dzięki tym wydarzeniom konsument stał się gotowy na to, by przesiąść się do wygodnego i cichego samochodu elektrycznego, który będzie miał duże zasięgi, ale nie będzie drogi. Jest jednak napięcie między oczekiwaniami, a tym, co jest obecnie dostępne, bo takie samochody będą czymś masowym, ale dopiero za 2-3 lata.
Od czego zależy więc tempo i kierunek rozwoju transportu?
Zmiany w dużej mierze wyznacza legislacja. W Polsce mamy ustawę o elektromobilności, która wymusza na samorządach elektryfikację transportu publicznego i budowę infrastruktury. Trzeba jednak pamiętać, że ta ustawa jest implementacją europejskiej dyrektywy o paliwach alternatywnych z 2014 r. Nad tymi regulacjami zaczęto najpewniej dyskutować w 2012 r., a to znaczy, że podstawy projektu powstawały ok. 2010 r. To pokazuje, że ustalone wtedy wymogi prawne nie przystają do dzisiejszych warunków. Można powiedzieć, że pod względem np. technologii baterii, ładowania czy w ogóle elektryfikacji transportu, 8 lat temu mieliśmy prehistorię. Dlatego Komisja Europejska zaproponuje nową wersję dyrektywy. Ona wskaże miejsce, w którym będzie transport, infrastruktura ładowania i elektryfikacja. Dzisiaj kończą się też prace nad innymi regulacjami, które przewidują określone kwoty w przetargach publicznych, przeznaczanych na niskoemisyjny tabor. To dla Europy oznacza przyśpieszenie rozwoju elektromobilności.
Czy to znaczy, że zrównoważony transport to będzie zelektryfikowany transport?
Elektryfikacja transportu na pewno znacznie poprawia komfort życia w mieście. Taki transport jest cichy i bezemisyjny w miejscu, gdzie się odbywa. Ogólna emisyjność jednak zależy od tego, jak wytwarzana jest energia elektryczna. Pod tym względem w Polsce samochód tradycyjny i elektryczny emitują obecnie mniej więcej tyle samo CO2. To pierwsze auto będzie jednak się zużywało i emitowało coraz więcej zanieczyszczeń. Jak wynika z badań, „elektryki” są w całym cyklu życia bardziej przyjazne środowisku, nawet w Polsce. Wątek, który trzeba podejmować, to pytanie, czy baterie używane w tych pojazdach są przyjazne środowisku. W Polsce powstają huby produkcyjne wytwarzające baterie i one powinny czerpać energię ze źródeł odnawialnych. Baterie powinny być też tak projektowane, by łatwy był ich recykling. Te wycofywane z samochodów elektrycznych mogą być z powodzeniem wykorzystane jako magazyny energii, bo muszą one spełniać bardzo rygorystyczne normy i posiadać sprawność rzędu 80-90%. To w przyszłości też powinno być standardem.
Czy rozwój elektrycznego transportu powinien napędzić rozwój OZE i mikrosieci?
Polski system energetyczny już dziś wymaga zmian, musi pójść w kierunku OZE i niekoniecznie jest to związane z elektromobilnością. Obecnie, w małej skali opracowuje się i wdraża rozwiązania, w których samochód elektryczny oddaje część energii z baterii do sieci. Wykorzystanie mikrosieci będzie miało zastosowanie, ale poza obszarami miast, w domach jednorodzinnych.
Podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach omawiana będzie kwestia m.in. zrównoważonego transportu w miastach. Jak w tej chwili wygląda gotowość na rozwój transportu zbiorowego? Przykładowo, jeszcze w 2017 r. po europejskich drogach jeździło zaledwie 1550 autobusów-elektryków.
Przykładowo, jeszcze w 2017 r. po europejskich drogach jeździło zaledwie 1550 autobusów-elektryków.
W kwestii elektrycznego, „czystego” transportu publicznego, który jest światowym kierunkiem rozwoju, punktem odniesienia są Chiny. Jeśli chodzi o Polskę, to jesteśmy w specyficznej sytuacji. Większość producentów autobusów elektrycznych ma tutaj swoje bazy produkcyjne. Mówimy tu oczywiście o Solarisie, ale też markach takich jak: Volvo, Scania czy MAN. Do tego wyścigu dołączają nowi gracze, np. Rafako. Drugi szczęśliwy zbieg okoliczności polega na tym, że polskie samorządy mogą korzystać z funduszy europejskich. Mają więc łatwiejszy dostęp do finansowania, by rozwijać flotę i infrastrukturę ładowania.
W Singapurze prowadzone są już testy autonomicznego, elektrycznego autobusu. Jakie znaczenie w transporcie będą miały takie pojazdy?
Pojazdy autonomiczne najszybciej pojawią się w transporcie towarów i najpierw znajdą się w zamkniętych obszarach np. logistycznych – i to już dziś testuje np. koncern Volvo. Drugi będzie tzw. truck platooning, czyli ciąg samochodów ciężarowych, w którym tylko w pierwszym i ostatnim pojeździe będzie kierowca. Takie rozwiązania nie są trudne do wprowadzenia zarówno biorąc pod uwagę względy regulacyjne, jak i bezpieczeństwa. Jednocześnie pozwalają one znacznie ograniczyć koszty. Kolejny obszar to transport publiczny w miastach. Można łatwo wyobrazić sobie wydzielony pas ruchu dla autobusów elektrycznych, które jednocześnie będą autonomiczne i prowadzone niezależnie od kierowcy. Ostatni etap to pojazdy użytkowe, ale w tym wypadku technologia będzie rozwijała się dłużej, z uwagi na liczbę skomplikowanych zmiennych, elementy bezpieczeństwa i regulacje.
Światowe trendy pokazują, że nowoczesny transport to także kolej. Jakie są argumenty za jej rozwijaniem?
Jeśli chodzi o kolej międzymiastową, to jest oczywiste, że trzeba rozwijać połączenia kolejowe, bo transport obok rolnictwa jest dziś jedynym obszarem, gdzie emisje nie spadają lecz rosną. Jeżeli chcemy z tym walczyć, to kolej jest idealnym rozwiązaniem. To po prostu bezpieczny, szybki i ekonomiczny środek transportu. Sieć kolejowa będzie więc dalej rozwijana, a transport indywidualny może wtedy odbywać się samochodami, przez car sharing czy transportem zbiorowym.
Jaki będzie kierunek rozwoju kolei – elektryfikacja, technologie wodorowe, hybrydowe czy może zasilanie bateryjne?
Testuje się dziś technologie kolei napędzanej wodorem. Jest jednak za wcześnie, by stwierdzić, czy taki kierunek się rozwinie. Na pewno napęd wodorowy może ograniczyć stawianie tzw. trakcji, czyli zmniejszy koszty. Warunkiem jest jednak wytwarzanie i magazynowanie wodoru w bezpieczny, tani i przyjazny środowisku sposób. Tego dziś nie da się zapewnić ani nawet dogonić technologii bateryjnych, które dziś bardzo szybko tanieją. Najdroższa część pojazdu elektrycznego, czyli bateria, tanieje co roku o 20%, a to dopiero początki masowej produkcji.
Reasumując – jaki będzie więc ten transport przyszłości?
Bez wątpienia transport przyszłości to transport zeroemisyjny, oparty o pojazdy elektryczne, bateryjne. Równolegle do tego będą rozwijać się technologie związane z autonomizacją pojazdów, ale to w kolejnych etapach. Już dziś widzimy, że nadchodzi zmierzch tradycyjnego silnika i samochodu. Koncerny motoryzacyjne, jak np. Volkswagen zapowiadają premiery aut o zasięgach do 500 km już na przyszły rok i deklarują, że będą produkowały całą flotę w technologii elektrycznej. To samo zapowiedziało też Volvo. Oczywiście samochodami z silnikami spalinowymi będziemy też jeździć, bo one zostały już zaprojektowane i wyprodukowane, ale tradycyjna technologia jest w odwrocie. To widać także po rynku motoryzacyjnym. Generalnie nie ma już wielkich premier innych niż premiery aut elektrycznych. Zmiany napędza też Unia Europejska i producenci muszą wprowadzać na rynek pojazdy niskoemisyjne. Ta decyzja już zapadła. Teraz okaże się, jak szybko zmiany zostaną wdrożone.
Rozmawiała Agata Adamczewska
*Marcin Korolec, prezes Fundacji Promocji Pojazdów Elektrycznych, minister środowiska w latach 2011-2013, pełnomocnik rządu ds. polityki klimatycznej w latach 2013-2015.
Przyszłość w liczbach
- W tym roku globalna sprzedaż pojazdów elektrycznych ma wynieść ok. 2,6 mln sztuk. Oznaczałby to wzrost o ok. 40% w porównaniu do 2018 r. Liderem sprzedaży pozostaną Chiny (raport BNEF)
- Zakładając, że samochodem elektrycznym będziemy jeździć tylko po mieście, to do 2023 roku posiadanie samochodu elektrycznego będzie bardziej opłacalne niż spalinowego (raport EY i ING)
- Mimo to, do 2030 roku na rynku może występować nadpodaż ok. 14 mln podłączanych do gniazdka aut (raport Deloitte’a)
- W 2050 roku łączna wartość inwestycji w kolej na świecie może osiągnąć 315 mld USD (raport Międzynarodowego Związku Kolei – UIC)
- Przy założeniu scenariusza intensywnego rozwoju kolei, do 2050 roku konsumpcja ropy naftowej mogłaby spaść o 10 mln baryłek dziennie, a emisja CO2 zmniejszyłaby się o 0,6 gigaton (UIC)